dyskografia

Kamienie na drodze




Kamienie na drodze

Dlaczego umarłeś ?
Nie czekając na nas
Szukających ciszy
Modlitwy spokoju
Gdy niepewność
Wkrada się przez okna
W oczach ojca kupca
Liczącego monety

Chodziłeś po Umbrii
Obojętny światu
Gdy dziś potrzeba
Tych samych cieni
Skromnej sukni
Dającej oddech
Dla przetrwania
Gdy świat się kończy

Franciszku
Bo tak cię wołali
Ozłoć skrzydła anioła
Który zadał Ci stygmaty
Byśmy kamienie całowali
Dotykające Twoich stóp
I nauczyli się pokory
Dla prawa natury


czas, by wzlecieć wysoko





1. Zaproszenie

jestem aniołem
gościem przed drzwiami
czekając zaproszenia

a może w ukryciu 
przed światem
wypatruję twojej miłości

2. Skrzydlaty

pozwól mi
zabrać się z tobą
skrzydeł uchwycić
gotowych do lotu
w miejsca nieznane
obiecujące nadzieję
że będziemy
jak przyjaciele
wędrowali po niebie

aniele mój
przewodniku
mający siłę
dla nas dwóch
by utrzymać się
w powietrzu
bez katastrofy
spadającego samolotu
nie dam ci odejść
nawet gdyby wzywał
sam Wszechmogący



4. Anioł cienia

Mam swój własny cień
Cień zupełnie niezwyczajny
Czasami bywa tak
Że ja jestem cieniem
Mojego własnego cienia
Potem wszystko powraca
Do zwykłego porządku
I cień staje się cieniem
Zasłania moje skrzydła
Które latać nie mogą

Zawsze mam towarzysza
Przy nim nie widać
Moich chorych skrzydeł
Nie latam więc chodzę
Wędruję pod górę
Tak układają się drogi
Gdy jestem słaby
On idzie pierwszy
Trzymając za rękę
Boi się że upadnę
I zostanę na kamieniach

Czasami robi niespodzianki
Jakby wystawiając na próbę
Nagle gdzieś znika bez słowa
I ani nie jest cieniem moim
Ani nie jest aniołem moim
Zmienia się w powietrze
Wtedy oddycham głęboko
Gdy nie widzę go długo
Wołam cichym szeptem

Po skończonej wędrówce
Na samej górze w moim cieniu
Zrodziła się miłość anielska
Jak na anioła przystało
Cień przestał być cieniem
Pojawiły się skrzydła
Gotowe by latać

Jestem aniołem
Jestem zawsze tam
Gdzie anioł być powinien



6.Duchowe spotkanie

 I cóż ci mogę podarować
Nie widząc jak wyglądasz
W głosie słyszę wzruszenie
Czasem łzy zraszają telefon
W oczach majaczy postać
Wymyślona na poczekaniu
Snuje się po schodach
By zapukać tak zwyczajnie
Choć drzwi już dawno otwarte

Ref.
Więc cóż ci mogę podarować
Tak mocno wierząc że jesteś
Blisko i tak daleko jednocześnie
Nie pytając dlaczego
Kocham i tęsknię
Chociaż cię nigdy nie widziałam


Wędrować nam przyszło
Wyobraźnią przestrzenną
Po pachnących łąkach
Gdzie drzewa szumią muzyką
Liście jak nutki Czajkowskiego
Delikatnie pieszczą duszę
Niczym struny poruszonej harfy

Więc cóż ci mogę podarować
Tak mocno wierząc że jesteś
Blisko i tak daleko jednocześnie
Nie pytając dlaczego
Kocham i tęsknię
Chociaż cię nigdy nie widziałam

Dłońmi dotykam powietrza
Czując muśnięcie ciepła twojego
I wiem że dajesz znać
Że jesteś 


8. Pragnienie snu

Wszystko jest możliwe
I spełnić może się gdzieś
Gdy na jedną chwilę
Swoje oczy mogę wznieść

Poczuję w sercu głód
Zbudzony pragnieniem
Gdy przekroczysz próg
Spełnionym marzeniem

Ref.
Pamiętam tamten dzień
Splecione ręce nasze
I napisany wiersz
Rozdarte życie nasze

Wiem, że nie ma ciebie tu
Światło jest w dłoniach mych
Lecz z przerwanego snu
Coś widzę w oczach twych

Dzielić będziemy dni
Na dobre i na złe
Dzielić będziemy sny
Jak w leśnej mgle 


9. Moja muza

 ostatnio figlarna
nie skąpi swojej uwagi
coraz częściej przychodzi
uśmiecha się krzepiąco
na kartkach przynosi wiersze

w dymie papierosów
delektuje się piwem
kawę wypija pospiesznie
zostawiając cukier na dnie

nieraz przechodzi obok
jakby mnie nie było
zagląda przez dziurkę od klucza
ciekawa co porabiam

budzi mnie rano
doprowadzając do wściekłości
obiecuje ze wieczorem
będziemy wędrowali po mieście
szukając ciepłego miejsca

smutkiem zakrapia mi duszę
spóźniając się z byle powodu
chce bym tęsknił i czekał

potem przychodzi z wymówkami
że nie kocham
że nie mam czasu
że spałem gdy była
że teraz chce pisać

odchodzi nagle
gdy zadzwoni telefon


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz